Książkę
„Fangirl” nabyłam w szale zakupów, zachęcana całą jej
promocją i otoczką medialną, która się wytworzyła. Do tego moje
oko przykuł jeden z moich ulubionych kolorów na okładce, czyli
miętowy. Nabyciu tej pozycji towarzyszyły zatem dwa zjawiska:
„podążaj za tłumem” oraz „kobiety kupują oczami”. Jakże
bowiem mogłam nie włożyć do koszyka książki, która ma tak
piękną i prostą okładkę? No i ten tytuł, po którym właściwie
nie wiadomo czego oczekiwać (ale oczekuję się oczywiście samych
najlepszych rzeczy). Takim oto sposobem „Fangirl” znalazła się
na mojej półce. Czy książka ta okazała się tak dobra jak o niej
mówili, czy była jednak dla mnie rozczarowaniem? Tego dowiecie się,
kontynuując czytanie.
„Fangirl”
to opowieść o siostrach bliźniaczkach wychowywanych przez ojca,
które właśnie zaczynają studia i wyprowadzają się z rodzinnego
domu. Obydwie mają hopla na punkcie serii powieści o „Simonie
Snow”. Cath, jedna z bliźniaczek, bardzo udziela się na stronie
poświęconej fanom książki, gdzie publikuje swoje własne wątki i
rozdziały serii, w której losy bohaterów toczą się zupełnie
inaczej niż te, które opisała autorka Gemma T. Leslie. Na studiach
siostry jednak odsuwają się od siebie i nie są już tak blisko,
jak były kiedyś. Obie mają teraz swoje własne zajęcia i nowych
znajomych. Obie też w końcu znajdują sobie chłopaków, którzy to
skazani są na nieustanne rozmowy zapalonych „fangirls” o Simonie
Snow. W życiu bliźniaczek ma w końcu miejsce wydarzenie, które
zmienia ich patrzenie na siebie, życie i innych.
Odpowiadając
na pytanie z pierwszego akapitu muszę powiedzieć, że książka
okazała się dla mnie totalnym rozczarowaniem oraz nauczką, aby nie
kupować książek patrząc jedynie na okładkę. „Fangirl” tak
naprawdę nie niesie za sobą głębszych treści, akcja powieści
jest powolna, mało dynamiczna. W zasadzie nic szczególnego się nie
dzieje. Bohaterka powieści (a mam wrażenie, że autorka także)
jest zafiksowana na punkcie postaci z książki wymyślonej na poczet
„Fangirl”. Bazuje ona jednak mocno na serii „Harry Potter”,
co bardzo mi się nie podobało. Ponadto po każdym rozdziale (a
także w środku wielu z nich) R. Rowell umieszczała fragmenty z
rzekomych książek o Simonie Snow (piekielnie nudne swoją drogą),
które w żaden sposób nie wiązały się z treścią danego
rozdziału czy w ogóle całej książki. Jako wieloletnia fanka
Harrego, jestem mocno oburzona, że ktoś mógł tak zbezcześcić tę
powieść i ukraść ją wręcz na swoje potrzeby, zmieniając tylko
imiona głównych bohaterów – to w całej „Fangirl” było
chyba dla mnie nie do przejścia. Jak dla mnie książka mało ambitna, o czym świadczy chociażby fakt, że znalazłam w niej tylko 2 w miarę interesujące cytaty...
Podsumowując,
możemy zauważyć, że w „Fangirl” mamy do czynienia z fabułą
w fabule. Pierwszą z nich jest główna fabuła powieści
opowiadająca o losach bliźniaczek Cath i Wren na studiach. Druga
natomiast to fabuła książek o Simonie Snow, żywcem ściągnięta
z „Harrego Pottera”. Książkę czyta się lekko, nie trzeba dużo
myśleć i analizować faktów, gdyż tak naprawdę nic konkretnego w
niej się nie dzieje. Pozycja dobra jako „odmóżdżenie” na
jeden wieczór, ale odradzam kupno, gdyż jest to książka, po którą
raczej drugi raz nie sięgniemy.
"Jeśli nie przestaniemy się przepraszać za każdym razem, gdy której z nas nastąpi drugiemu na odcisk, nie starczy nam czasu na bycie przyjaciółmi."
"Nie chodzi o czas. Chodzi o odległość."
Love,
Turkusowa
Sowa ®
[Recenzja bierze udział w wyzwaniu: "Czytam young adult" organizowanym przez Piżama w koty]
[Recenzja bierze udział w wyzwaniu: "Czytam young adult" organizowanym przez Piżama w koty]
Maam wrażenie, że ta książka ma tyle samo przeciwmilow co zwolenników. Ostatnio miałam okazję czytac same pochlebne recenzje Fangirl, przez co naprawde chciałam tę książkę przeczytać(nawet po nieudanym pierwszym podejsciu do twórczości Rowell, czyt.Eleonora & Park). Dzięki za tą recenzję, bo ostudziła mój zapał i teraz nie zamierzam czytać tej, choć może targana zwykłą ciekawością kiedyś sięgnę po nią, aby przekonać się czy należę do jej przeciwników, czy wprost przeciwnie :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Pewnie! Nie przekonasz się jak sama nie przeczytasz :)
UsuńWygrałam tę książkę w konkursie i pomimo, że początkowo mnie niezbyt interesowała teraz nabrałam na nią ochoty. Może nie jest jakaś wartościowa, ale takie "odmóżdżacze" też są potrzebne od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńApteka Literacka
Mnie do samego poczatku jej wydania odpycha fabuła, kojarzy mi się głownie z książka dla mlodej młodziezy (tak do 15lat). Widocznie mam racje :D/Karolina
OdpowiedzUsuńJa czasem lubię poczytać młodzieżówki, bo niektóre mają ciekawą treść i jakieś głębsze przesłanie, ale taki czysty opis życia nastolatek to już nie dla mnie :P
UsuńJakoś nie mogę się do niej przekonać :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudia
Witaj w klubie :D Jeśli nie czytałaś, to zapewniam, że Twój literacki dobytek i świat przez to nie zbiednieje:P
UsuńMam ją na swojej półce już długo, ale nadal jej nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Blog Award:
http://czasdlaksiazki.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-3.html
Jakoś w ogóle nie ciągnie mnie do twórczości tej autorki. I jesteś kolejną osobą, która pisze, że w książce nic się nie dzieje, co już w ogóle mnie zniechęca :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu bardzo chciałem przeczytać tę książkę, jednak z upływem tygodni mój zapał coraz bardziej słabł. Teraz, sam już nie jestem pewien, czy w ogóle sięgać po tę powieść... Coś mi się wydaje, że ta pozycja nie do końca przypadnie mi do gustu :/
OdpowiedzUsuńTrafiłem na Twojego bloga po raz pierwszy, jednak jestem pewien, że jeszcze nie raz tu powrócę :D
Pozdrawiam :)
http://mybooktown.blogspot.com/