Tytuł: "Miasto świętych i złodziei"
Tytuł oryginału: "City of Saints & Thieves"
Przekład: Marta Weronika Najman
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 464
Po ucieczce z ogarniętego wojną Konga, Tina i jej matka zamieszkują u jednego z bogatszych mzungu w Kenii. Matka Tiny - Anya, dostała pracę u pana Rolanda Greyhilla jako pokojówka, lecz po pewnym czasie zachodzi z nim w ciążę. Z ich skrywanej miłości rodzi się mała Catherine. Wkrótce potem Anya zostaje brutalnie zamordowana w gabinecie Państwa Greyhillów. Młoda Tina ucieka z posiadłości, a siostrę zostawia zakonnicom, które prowadzą także przyklasztorną szkołę. Odtąd Christina staje się mieszkanką ulicy i dołącza do miejskiego gangu Goondan. Przekonana o winie Rolanda Greyhilla, pragnie się na nim zemścić. Przez długie lata przygotowuje się do włamania do jego posiadłości i skradnięcia danych z jego komputera. Jest bowiem pewna, iż prowadzi on w Kongu nieczyste interesy, a wyciek tych informacji spowoduje, iż on oraz jego rodzina pójdą na dno.
Nieczęsto sięgam po lektury, których akcja ma miejsce w Afryce i ukazuje jedne z gorszych oblicz białego człowieka wobec rodzimych mieszkańców kontynentu. Zawsze bowiem przeraża mnie brutalność takich powieści, a wiem, że spora część tych historii oparta jest na faktach. Tym razem zrobiłam jednak wyjątek od reguły, gdyż zaciekawił mnie opis "Miasta świętych i złodziei". Jeden z tekstów na okładce głosi, że książka ta to "połączenie Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, z Zaginioną dziewczyną w zniewalającym kryminale, którego akcja osadzona jest w Kenii". Natalie Anderson pokazuje nam zatrważający obraz realiów Konga i Kenii, gdzie biali ludzie wzbogacają się na wydobyciu przeróżnych dóbr, niekoniecznie w legalny i humanitarny sposób. Do tego przedstawia obraz osieroconej nastolatki, która postanawia zniknąć wśród ulic miasteczka Sangui, nieustannie szkoląc się i przygotowując do realizacji dawno zamierzonego skoku. Widzimy grupę znajomych Goondan, z których każdy ma swój osobisty cel i pragnie go osiągnąć. Dla jednych jest to krew i zemsta, dla innych pieniądze i bogactwo, a dla kolejnych władza. Autorka zdecydowanie nie szczędzi nam brutalnych opisów morderstw, obrazów łapówkarstwa i działania mafii.
Książka poniekąd kojarzyła mi się z Jądrem ciemności. Tam też doświadczamy historii rodzimych mieszkańców Afryki, których ziemie i dobra rozgrabiane są przez białych ludzi. "Miasto świętych i złodziei" również pokazuje nam tę historię, ale wpleciony został tu wątek porzucenia, morderstwa i zemsty. Książka jest zatem zarówno sensacją jak i trochę kryminałem. Czytało mi się ją naprawdę dobrze i szybko pochłonął mnie mroczny świat Tiny. Tak jak ona pragnęłam sprawiedliwości zarówno dla jej nieżyjącej matki, jak i okradanych oraz bestialsko mordowanych mieszkańców Konga. Niektóre momenty były naprawdę przytłaczające zwłaszcza, jeśli pomyśli się, że takie zdarzenia są w niektórych rejonach codziennością.
Z pewnością warto sięgnąć po tę pozycję ze względu na realistyczny obraz Afryki przedstawiony przez Anderson. Należy jednak przygotować się na brutalne momenty i wszechobecne bezprawie. Trzeba wiedzieć, iż tamtejszymi rejonami rządzą układy i pieniądze. Nikogo nie interesują mieszkańcy małych wiosek, którzy muszą dawać się wykorzystywać, by nie zginąć. Te oraz wiele innych strasznych obrazów znajdziemy w "Mieście świętych i złodziei".
Ocena: 8/10
Myślę, że się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
:)
UsuńRowniez pozdrawiam!
oj to widzę, że na taką książkę trzeba mieć siły :) nie można traktować ją jako książkę dla przyjemności, bo wymaga refleksji.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
zaczytanamona.blogspot.com
Zdecydowanie!
UsuńChciałabym kiedyś odwiedzić Afrykę, ale przed tym, chyba zapoznam się z tą książką :)
OdpowiedzUsuńegzemplarz.blogspot.com(klik)
Takich miejsc jak te opisane w ksiazce chyba lepiej nie odwiedzac :)
UsuńPozdrawiam!