Follow Me @turkusowasowa

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Stephen King (Richard Bachman) - "Wielki marsz"

Autor: Stephen King (jako Richard Bachman)
Tytuł: "Wielki marsz"
Tytuł oryginału: "The Long Walk"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 264


W dystopijnej wizji Stanów Zjednoczonych Kinga, stu wylosowanych chłopców rusza w marsz, który jako żywy zakończy tylko jeden z nich. Bez żadnej przerwy, z minimalnym przydziałem dziennego jedzenia, każdy twardo stawia stopa za stopą, chcąc zwyciężyć w wielkim marszu. Nagrodą jest bowiem otrzymanie wszystkiego, czego się zapragnie do końca życia. Czy gra warta jest świeczki? Wszyscy uczestnicy marszu, którzy po wylosowaniu mieli prawo zrezygnować z udziału w nim, sądzą, że tak. Pragną przejść do historii i przejść pozostałych uczesników, dosłownie "wdeptać ich w ziemię". Komu się powiedzie? Kto odpadnie? Jak zakończy się wielki marsz?

Fabuła książki i sam zamysł są bardzo ciekawe. Osobiście lubię wszelakie dystopie i utopie, bowiem pokazują nam, jak niektórzy wyobrażają sobie nasz świat w przyszłości. King wyobraził sobie go jako krwawe zawody na śmierć i życie, gdzie 99 uczestników zostaje wyeliminowanych przez jednego, który jak to śpiewał zespół Abba takes it all . Opowieści na pewno towarzyszą momentami emocje i dreszcz grozy: kto będzie następny? Kogo postrzelą po trzecim ostrzeżeniu? Z pewnością przywiązujemy się do niektórych uczestników marszu, którzy jeden po drugim wycieńczeni i niezdolni postawić kolejnego kroku padają na ziemię, ginąc od bezlitosnych strzałów oddanych przez wojsko.

Osobiście jestem trochę zawiedziona "Wielkim marszem". Po Kingu spodziewałam się czegoś naprawdę WOW, a dostałam jedynie mhm, całkiem ok. Książka mimo jedynych 264 stron niemiłosiernie mi się dłużyła: zawodnicy szli i szli, umierali, szli i szli... Nie czerpałam przyjemności z czytania jej. Równie dobrze mogła by dla mnie mieć 4 strony, bowiem jedynie dwie pierwsze i dwie ostatnie wnosiły coś do całej historii, a reszta to tylko dodatek, tzw. zapychacz. Chciałam czegoś więcej, głębokiego przeżywania, szoku, a po zakończeniu czytania książki czuję niedosyt. Niby fajne, ale jednak brakowało mi jakiegoś elementu zaskoczenia. Jeśli jednak lubicie twórczość Stephena Kinga, to oczywiście polecam zapoznanie się z inną stroną Mistrza 😉


Ocena: 6/10

4 komentarze:

  1. "Wielki Marsz" był pierwszą jak i na razie jedyną czytaną przeze mnie książką Kinga. Choć też mi się dłużył, to jednak na swój sposób mi się spodobał :)
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na Kinga to bardzo spokojna książka. Przeczytałam ją i jeszcze Carrie. Do reszty boję się zajrzeć:p czytałam to jakieś trzy lata temu i już nie pamiętam jej bardzo, jednak tematyka jest bardzo ciekawa, przede wszystkim nie banalna historia, ale do końca się zastanawiałam kto wygra marsz :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obstawiałam zwycięzcę od początku w sumie dobrze, choć momentami powątpiwałam, bo wydawało mi się to zbyt banalne.. :P

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, który nie jest spamem! Motywuje do dalszej pracy i pisania :)

Jeśli spodobał Ci się blog, zachęcam do jego obserwacji oraz odwiedzenia mnie w social mediach!